Friday, September 14, 2012

Harry III - golldfish

To wariactwo, ale poszłam po walizkę i zaczęłam przeglądać szafę. Zadzwoniłam lotnisko i zarezerwowałam bilet na rano. Udało mi się kupić ostatni, jaki był. Zrobiłam odprawę przez Internet, więc pozostawało mi tylko się spakować. Zaczęłam wybierać ciuchy z szafy i niedługo po tym walizka stała w rogu pokoju. Mi się wydawało, że to niedługo, a z 2 zrobiła się trzecia trzydzieści rano. Poszłam zrobić sobie śniadanie, a po drodze myślałam o tym chłopaku, który tak pięknie się speszył. Miał ładne kręcone włosy. Aż miałam ochotę zanurzyć w nich ręce. Przed czwartą czekała pod domem taksówka. Szybko zniosłam walizkę i zamknęłam za sobą drzwi. Sprawdziłam dwa razy, czy aby na pewno to zrobiłam, ale mimo wszystko zamek nie ustępował. To jest totalne szaleństwo, co wyprawiam. Taksówkarz zatrąbił, a ja wyszłam z otępienia i poszłam prosto do taksówki, która z piskiem opon ruszyła na lotnisko. Po raz ostatni spojrzałam na swój dom, który po chwili zniknął za rogiem. Jechałam przez puste ulice Londynu. Słońce leniwie wstawało zwiastując poranek. Dla mnie on zaczął się już dwie godziny temu. Na lotnisku szybko przeszłam to wszystko i po chwili siedziałam w samolocie obserwując przepiękny wschód słońca. Po chwili mogłam obserwować oddalający się ode mnie lodyński krajobraz. Po chwili zniknął w chmurach. WITAJ AMERYKO! Pomyślałam i oparłam głowę o zagłówek. Czeka mnie 15 godzin dłuuuuugiej podróży.
Nim się obejrzałam stałam na płycie lotniska w NOWYM JORKU! Te miasto nigdy nie śpi. Wylądowałam równo o północy. Nowy Jork nocą to coś przepięknego. Mam masę zdjęć. Czuje, że zakochałam się w tym widoku. Podróż upłynęła mi na spaniu i oglądaniu filmów. I czasami na obserwowaniu dziwnego zachowania mojego sąsiada. Koleś miał jakieś niekontrolowane odruchy i chciał poznać mnie „bliżej” za co dostał w krocze.
Po pół godzinie stałam i próbowałam złapać taksówkę, co nie było taką łatwą sztuką. Niedługo po tym jechałam przez zatłoczone ulice Nowego Jorku z twarzą wlepioną w szybę. Nigdy nie byłam w Nowym Jorku, a moja obecność tutaj przyprawiała mnie o dreszcze. Nie mogłam uwierzyć, że jestem w tym mieście! Kiedyś godzinami mogłam marzyć o tym, jak będzie wyglądać moja wizyta tutaj. I o Boże, dzięki Olly’emu to się spełnia! Dopiero koło wpółdo drugiej udało mi się dotrzeć do hotelu, który znajdował się w centrum Nowego Jorku. Wysiadłam z taksówki i podziękowałam kierowcy za przyjemną i bezpieczną jazdę. Przekroczyłam próg hotelu. Hotel był duży i ekskluzywny. Na wprost wejścia była recepcja. Podeszłam bliżej, ale nikogo na niej nie było. Zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili podeszła do mnie niewysoka brunetka.
- Dobry wieczór, czym mogę służyć?
- Jestem przyjaciółką Olly’ego Mursa.
- Tak wy wszystkie nimi jesteście – powiedziała pod nosem po polsku – Kolejna głupia fanka.
- Przepraszam, ale czy mogłaby mnie pani przestać z łaski swojej wyzywać? – zapytałam po polsku.
Mieszkałam w Polsce w pierwszych latach życia. Chociaż mało z tych czasów pamiętam, rodzice zaszczepili we mnie nutkę patriotyzmu. Znałam perfekcyjnie polski, bo u nas w domu w innym języku niż polski nie rozmawialiśmy.
Dziewczyna spaliła buraka.
- Skoro mi pani nie wierzy, to poproszę apartament z widokiem na Nowy Jork.
- Ale to sporo kosztuje – odradzała mi.
- To są moje finanse. Więc mogę liczyć na ten pokój?
- Tak, niech pani chwilę poczeka. Apartament, tak jest obecnie wolny. Poproszę paszport, żebym mogła spisać dane osobowe.
Szukałam go w torebce, aż w końcu znalazłam. Z niechęcią podałam go dziewczynie., Miałam tam stare zdjęcie za czasów, gdy byłam jeszcze blondynką. Dziewczyna dokładnie przyglądnęła się zdjęciu. 3….2….1….

1 comment: